Stuletni Pan Sylwester
Całe życie zawodowe pracował jako drukarz. Po wojnie opuścił Pleszew, by po latach powrócić już z rodziną. Do dziś wesoły i życzliwy. Sylwester Stodolny to trzeci pleszewianin, który obchodził w tym roku swoje setne urodziny.
To bardzo ważna tradycja, że włodarze Pleszewa świętują urodziny każdego mieszkańca, który dożyje stu lat. Takich osób w mijającym roku były trzy, w tym dwie panie. Ostatni z nich to Sylwester Stodolny, który urodził się w grudniu 1921 r. w Pleszewie. Całe swoje życie zawodowe był drukarzem. Fachu nauczył się pracując jako młodzieniec w rodzinnej małej drukarni razem ze swoim ojcem. Niestety podczas II wojny światowej została zlikwidowana. Po wojnie niestety nie pozwolono na prowadzenie własnej firmy, ponieważ dekretem PKWN wszystkie tego typu zakłady zostały upaństwowione.
Po wyzwoleniu w 1945 r. Stodolni wyjechali całą rodziną do Dębna Lubuskiego wraz z wieloma pleszewianami w celu zasiedlenia zachodnich terenów Polski. – Ponieważ ja byłem drukarzem, to polecono mi zorganizować tam drukarnię. To była jedna z największych drukarni i wydawnictw. Razem z ojcem pozbieraliśmy maszyny z sąsiednich miejscowości i małych drukarni, które jeszcze pozostały na tych terenach. – wspomina Pan Sylwester. W Dębnie spędził 12 lat, ale poznał tam swoją ukochaną żonę Aleksandrę, również pleszewiankę. – Moja drukarnia sąsiadowała ze szkołą, w której uczyła się moja przyszła żona. Ona przychodziła w czasie przerwy i pukała w okno – mówi z uśmiechem Jubilat. – Jest takie rodzinne wspomnienie, że tato po raz pierwszy zobaczył swoją przyszłą żonę ubraną w sukienkę koloru kanarkowego. I rzekł wtedy: ten kanarek będzie mój! – wspomina synowa Pana Sylwestra. W 1950 r. wzięli ślub i wkrótce urodził się ich pierwszy syn Mieczysław. Drugi z potomków Leszek urodził się już po powrocie do Pleszewa. Państwo Stodolni zamieszkali przy ul. Lenartowickiej, gdzie spędzili razem ponad 70 lat życia. Żona Pana Sylwestra zmarła w ubiegłym roku. – Małżeństwo z moją żoną to było niebo – mówi ze łzami w oczach Jubilat.
Obecnie jest pod opieką Sióstr Służebniczek w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. – Pan Sylwester jest przeuroczy dla nas, jest osobą bardzo lubianą, bardzo sympatycznie podchodzi do naszego personelu – mówi siostra Magdalena. Ma kochającą rodzinę, pięcioro wnuków i sześcioro prawnuków, z których najmłodsza Kasia ma 2 lata. Zawodowo do emerytury pracował w pleszewskiej Spółdzielni Poligraficznej „Zryw”. Do dziś czyta gazety i posługuje się telefonem komórkowym. Choć wiele przeszedł (niedawno nawet przechorował Covid) stwierdza, że najgorsze wspomnienia to wojna. – Najgorsze lata mojego życia to były lata okupacji. Lata poniżenia, zniszczenia i wynarodowienia, nie do opisania.
Pan Sylwester otrzymał prezenty i życzenia, które w imieniu burmistrza przekazał jego zastępca Andrzej Jędruszek. Jubilatowi życzenia nadesłał także premier RP Mateusz Morawiecki. Szczególne podziękowania od rodziny otrzymały także siostry Służebniczki za opiekę nad Panem Sylwesterem. – Dziękuję za Wasze dotychczasowe starania i robienie wszystkiego, co w Waszej ludzkiej mocy, za opiekę i ogromną troskę, poświęcenie, za okazanie ciepła i pełen profesjonalizm. Swoim podejściem do chorego przywracacie wiarę w człowieka. Dodajecie mojemu ojcu otuchy i sił do walki z chorobą – mówił Mieczysław Stodolny, syn Pana Sylwestra, który także jest lekarzem.
Wszystkiego dobrego dla Jubilata!